W Powstaniu:

Żywiciel - pl. Konfederacji 42/44 (al. Zjednoczenia) Szpital polowy nr 203 "Nasz Dom"

Relacja uczestnika walk o niepodległość

Ojciec mój był urzędnikiem po wyższych studiach SGH w Warszawie. Do 1936 r właściciel księgarni w Bydgoszczy, później urzędnik bankowości w Łodzi i we Włocławku. Matka niepracująca zawodowo – wykształcenie średnie. Mąż – nauczyciel historii – wykształcenie wyższe, obecnie na emeryturze- uczestnik walk 1939 r i Powstania Warszawskiego.

Mam wykształcenie wyższe – zawód wyuczony i wykonywany; mgr psychologii

II Okres przedwojenny – do 1,09.1939 r. – uczennica szkoły powszechnej.

III Okres okupacji do maja 1945 r

1.         Uczennica szkoły powszechnej w Warszawie na Bielanach na ul. Zuga, później ul. Hajoty / rok szkolny 1940/1941 i 1941/1942/, a następnie od 1942 r.  S.S. Zmartwychwstanek na Żoliborzu, gdzie ukończyłam 7 klasę szkoły powszechnej i dwie klasy gimnazjalne . Od listopada 1944 r do lutego 1945 r uczęszczałam do III klasy gimnazjalnej na tajnych kompletach w Bieżanowie pod Krakowem. Po wyzwoleniu Krakowa w lutym 1945 r uczęszczałam do IV-ej klasy gimnazjalnej do szkoły im. J. Jotejki w Krakowie, a następnie w Łodzi . Byłam na utrzymaniu rodziców.

 W czasie okupacji hitlerowskiej pomagałam rodzicom wykonując różne rzeczy na sprzedaż / torby, paski, rękawiczki itp. /.

Praca społeczna; podrzucanie Niemcom ulotek wydawanych przez organizację podziemną w latach 1941 -1942. Ulotki dostarczały mi siostry Wanda i Irena Idzikowskie. Jeżdżąc na rowerze wrzucałam je do niemieckich samochodów, przyczłap motocykli, pod drzwi mieszkań zajmowanych przez Niemców itp.

W listopadzie 1942 r pani “TUNIA” Nurowska / zamieszkała wówczas przy ul. Kleczewskiej 49 w Warszawie na Bielanach /zaprowadziła mnie na ul, Lipińską 8 / obecnie 7/, gdzie odbywał się kurs sanitarny zastępu harcerskiego “Szare Szeregi w.

Z.H. P. “Szare Szeregi” – przygotowanie się do ofiarnej służby dla dobra kraju i narodu polskiego przeciwko okupantowi hitlerowskiemu. Zastęp liczył 6 osób.

Drużynowa :    Pani “INKA” Chełmińska Janina

Zastępowa :   “MARTA” Maria Dembowska

Harcerki:

Maria Garbawska obecnie Kieres

Maria Idzikowska obecnie Szymańska /niżej podpisana/

Natalia Olędzka obecnie Wittlin

Danuta Lesserówna z męża Potocka zginęła w wypadku samochodowym po wojnie.

Alicja Mikószówna obecnie Więckowska

Danuta Filipowicz , później Gajewska, obecnie ?

Na niektórych zbiórkach bywała również Hanka Bujalska. / Wykaz osób został złożony w Komendzie Głównej Harcerstwa Polskiego w Archiwum na ul. Konopnickiej 4 przez Marię Dembowska pseudonim “MARTA”./.

 Przebieg pracy komórki od 1942 r do lipca 1944 r:

1/  przygotowanie do udzielania pierwszej pomocy sanitarnej rannym i do pracy w szpitalu.

2/  Ćwiczenia w lesie z orientacji w terenie, sygnalizacji i łączności, czołganie się i tp.

3/  Działalność społeczna w ramach “Caritasu”- przygotowywanie paczek dla dzieci, organizowanie i uczestniczenie w uroczystościach świą¬tecznych, przewidzianych dla ludzi ubogich i dzieci. Przygotowywanie występów artystycznych i przedstawień (Ha dzieci. Praca w ogrodzie na ul. Lipińskiej nr 8 / obecnie 7/- sprzedawanie m.in. kwiatów na cele “Caritasu”, “Szarych Szeregów” i AK.

4/ organizowanie własnych ognisk zastępu w domach prywatnych m.in* u “Marty” na ul. Kleczewskiej z recytowaniem aktualnych wierszy, śpiewaniem pieśni harcerskich i innych z okresu okupacji, słuchania pogadanek i informacji podawanych przez Zastępową lub Drużynową.

4. Mój pseudonim: “Beata” – nieużywany gdyż wszystkie dziewczęta znane były nam ze szkoły, z kontaktów towarzyskich. Przeszkolenie sanitarne / pkt 3 ust 1/

6. Zapamiętane wydarzenia :

a/ W maju 1943 r odbyła się przysięga harcerska na cmentarzu na Wawrzyszewie na grobie nieznanego żołnierza z 1939 r i wręczenie krzyży harcerskich. Uroczystość rozpoczęła się o godz. 6°° rano mszą św. w kaplicy-kościele na Bielanach w Al. Zjednoczenia , okolicznościowe kazanie księdza, Komunia Sw.. Kościół na zewnątrz pilnowany był przez “jakieś” osoby na wypadek wizyty Niemców, ze względu na nasze bezpieczeństwo. Po Mszy św. udałyśmy się po dwie osoby na Wawrzyszew, na cmentarz . Około godz. 7  -8°° zajechał niemiecki samochód osobowy wojskowy , z którego wysiadły trzy osoby. Osoby te przyjęły od nas przysięgę i wręczyły nam krzyże harcerskie i odjechały. Pod drzewem, nad jeziorkiem wawrzyszewskim “ktoś” zostawił kosz od bielizny ze śniadaniem dla nas. Był nasz cały zastęp i zastępowa. Po śniadaniu obywały się na świeżym powietrzu śpiewyi recytacje,

b/ W okresie przed Powstaniem. Warszawskim na Dolecenie Pani “INKI” bywałam na Żoliborzu ma ul. Gdańskiej 2, gdzie otrzymałam m. innymi byty damskie. Jedna parę sama kiedyś otrzymałam. W przeddzień Powstania dostałam tam paczkę, w której były biało-czerwone opaski ze stemplem AK  i rozkazy dotyczące Powstania. polecono mi jeszcze iść do ksiądza Truszyńskiego po ciężką paczkę. Przed barakiem koło Kościoła NMP Królowej Korony Polskiej na ul Gdańskiej, młodzi ludzie czyścili broń i rozmawiali o planowanych akcjach.

Nie mogąc doczekać się na księdza / było już po godzinie policyjnej – przesunięto ją z godz. 20-tej na 19-tą / poszłam na Bielany na piechotę / tramwaje już nie jeździły/ Przy ul. Marymonckiej róg ul. Żeromskiego stała “buda” niemiecka i wszystkich idących rewidowano i wsadzano do samochodu – widziałam to z daleka. Szłam za bratem Danki Lesserówny i jego kolegą. Kiedy ich już rewidowano, skręciłam na prawo i ścieżką dostałam się na tyły domków Słodowca. Biegiem przez puste ulice dotarłam na ul. Lipińską nr 8 / obecnie 7/ i wręczyłam paczkę kierownikowi domu. Schował ją do kosza na śmiecie i nakrył gazetami. Jedyną spotkaną po drodze osobą był ksiądz Truszyński, który wracał na ul. Gdańską. Sam zapewne zanosił na Bielany tę “ciężką” paczkę. Pozdrowił mię przyjaźnie, dodał otuchy . Spytał czy wiem, że jest już po godzinie policyjnej.

Kierownik schroniska z ul. Lipnickiej zginął 1.08.1944 r. idąc na punkt zborny na Powązki.

 Moja służba w okresie przedpowstaniowym:

Otrzymałam chyba dwukrotnie polecanie od Pani “INKI” zawiadomienia lekarzy mieszkających na Bielanach o stanie pogotowia. Byłam wtedy u p. dr Żebrawskiej i u p. dr Mancewicz-Jakubowskie j , a może i u innych których nie pamiętam.

W dniu 1 sierpnia 1944 r. w godzinach od 9°° do” 15°° organizowałam, z Danutą Filipowicz punkt sanitarny na ul. Barcickiej między Al. Zjednoczenia a ul. Twardowską. Kompletowałyśmy łóżka, pościel, bieliznę pościelową, słałyśmy łóżka. Obok był punkt zborny mężczyzn, którym, na ulicy wręczano opaski biało-czerwone AK. Niektórzy z nich zgłaszali się do mnie na opatrunki z drobnymi skaleczeniami i po krople na żołądek. Byłam wtedy sama. Po urządzeniu tego punktu opatrunkowego na ol. Barcickiej otrzymałam przydział do pracy na punkcie opatrunkowym/ na ul. Lipińskiej 8, gdzie przebywałam od godz. 15 • W czasie strzelaniny wieczorem otrzymałam polecenie pójścia do lekarza Janczewskiego / ginekolog / po koniecznie potrzebne narzędzia, ale niestety odmówił ich wydania. W pierwszym dniu Powstania rejestrowałam też zgłaszające się na punkt osoby ranne oraz z innymi rozładowywałam zdobyczny samochód ciężarowy z przyczepą załadowane bronią, granatami i żywnością. Broń i granaty składano pod krzakami i drzewami, żywność w piwnicach domu na ul. Lipińskiej 5 / na przeciwko naszego punktu schroniska Lipińska nr 8.

Zapamiętałam, że w dniu 1 sierpnia 1944 r były obecne na ul. Lipińskiej nr 8 : Pani “INKA” Chełmińska, pani “TUNIA” Nurowska , Zofia Czulińaka, Zofia Matutat, Hanka Kołakowska, Wanda Jaskólska, Hanka Kozakiewicz i niżej podpisana Maria Idzikowska oraz 5-cio osobowy patrol sanitarny z Wawrzyszewa ubrany na ciemno. Pozostałe osoby były w białych fartuchach. W czasie nasilania się strzelaniny dotarła wiadomość, że ranny leży pod krzyżem na rogu ul. Kasprowicza i ul. Lipińskiej, a patrol z Wawrzyszowa odmówił wyjścia po rannego. Na zapytanie ” INKI”  „kto z was pójdzie na ochotnika ?”- wszystkie się zgłosiły. Wybrała: 4 osoby : H. Kołakowską , Z. Matutat, W.Jaskólską, H. Kozakiewicz. Wyszły w białych fartuchach / było już ciemno/ i stanowiły doskonały cel dla Niemca leżącego w kartoflisku na ul. Kasprowicza. Wszystkie cztery przybiegły ranne – nie pamiętam czy zdołały przynieść rannego. Około północy, kiedy strzelanina ucichła i nikt się nie zgłaszał po pomoc zostałam wraz z innymi zwolniona do domu. Na Placu Konfederacji / mieszkałam na ul. Kleczewskiej 51 / stała sterta zdobytych skrzynek z konserwami i pilnujący ich, namawiał żebyśmy wzięły. Szłam z Z. Czulińską i T. Nurowska, ale bałyśmy się wziąć ze wzgl. na ewent. represje ze strony Niemców.

2.08.1944 r od rana z okolicznych domów Niemcy wyprowadzali mieszkańców i „podejrzanych”. Powstańców rozstrzeliwano na polu między ul. Przybyszewskiego a Wawrzyszewem. Z okien domu przy ul. Kleczewskiej 51 widziałam ludzi leżących twarzą do ziemi czekających na swój wyrok. Do domu, w którym zamieszkiwałyśmy Niemcy nie weszli. Po odjeździe Niemców  stawiłam się na ul. Lipińską 8 skąd zostałam skierowana do prący w szpitalu zorganizowanym w sierocińcu “Nasz Dom” przy Al. Zjednoczenia róg ul. Schroegera na Bielanach. W szpitalu pracowałam na zmiany, początkowo mieszkając w domu. Ze względu na bezpieczeństwo zamieszkałam wraz z siostrami Wandą i Ireną w szpitalu. Mieszkałyśmy /około10 osób/ w holu na I piętrze- w pomieszczeniu, które w pierwszych dniach sierpnia służyło za trupiarnie. Z okna tego pomieszczenia w dniu 3 sierpnia 44 r widziałam pole walki czołgów niemieckich ze słabo uzbrojonymi Powstańcami. Widziałam śmierć bohaterskiej sanitariuszki “Małgosi”, która razem z innymi szła pod obstrzałem po rannego. Patrol ten był. prowadzony przez wysokiego mężczyznę.

3.08,44 w czasie tych walk na polach między ul. Żeromskiego a Schroegera przyniesiono do szpitala m.innymi 3 czy 5-ciu Niemców rannych. Zostali oni normalnie opatrzeni i umieszczeni w separatce. Później zostali wymienieni na rannych Powstańców znajdujących się w szpitalu niemieckim w  AWF dawniej C.I.F, Dzięki temu, że przechowywano rannych Niemców w szpitalu “Nasz Dom” – flaga z czerwonym krzyżem na budynku szpitala powstańczego była przez Niemców honorowana i do października 44 r szpital pełnił swą funkcje.

Tak więc pracowałam jako sanitariuszka na sali opatrunkowej i na salach rannych żołnierzy i chorych oraz rannych osób z pośród ludności cywilnej z Bielan, Powązek i Marymontu. Poza tą pracą sanitariuszki niejednokrotnie zbierałam żywność po okolicznych opustoszałych domach , zabierając żywność, ciepłą odzież dla potrzeb szpitala”. Od dr. Mieczysława Pobiegi otrzymałyśmy zaświadczenia upoważniające nas do swobodnego poruszania się po Bielanach i zbierania rzeczy potrzebnych. Komendantem Szpitala był dr Mieczysław Czyżewski, współpracowali również dr Pobiega, dr Czyżewska, Wasilewska, Błeszyński. Kapelanem szpitalnym był ksiądz Leon ze zgromadzenia o.o. Marianów . Z okresu pracy w szpitalu pamiętam różne wydarzenia : W okresie kiedy już ludność z Bielan została usunięta, a Bielany stały się bazą niemieckiego obstrzału terenów za Wisłą i nad naszymi głowami przelatywały pociski “katiusze” i “szafy” – Ukraińcy stacjonujący na ul. Zuga powiadomili szpital o rannym potrzebującym pomocy leżącym u zbiegu ul. Żeromskiego i Marymonckiej. Był wieczór  wyszedł patrol sanitarny pod przewodnictwem siostry pani Polowej z noszami 4 sanitariuszki. Niestety okazał się to podstęp. Ukraińcy chcieli się zabawić i tylko dzięki przytomności umysłu pani Polowej , która wyrwała się oprawcom i zawiadomiła szpital o incydencie i ucieczce niektórych sanitariuszek z I piętra domu – kwatery żołnierzy i interwencji patroli żołnierzy Wermachtu udało się uniknąć dalszych przygód. Od tego incydentu szpital był strzeżony przez żołnierzy niemieckich. Co noc w suterynie w kuchni siedzieli Niemcy, a drzwiami od strony boiska na parterze wchodzili Powstańcy z Żoliborza, przechodzili przez korytarz i wychodzili wyjściem od strony Al. Zjednoczenia. Przynosili pocztę, a brali na. Żoliborz broń i żywność z ul. Lipińskiej 5-  Na ul. Lipińskiej 5 był wtedy magazyn broni i żywności. Zresztą przemarsz powstańców przez „nasz Dom” datował się już  od pierwszych dni sierpnia kiedy to . przez Bielany przechodzono do Lasek i z Lasek na Żoliborz..

Wyżywienie w szpitalu: W sierpniu szpital posiadał zapasy żywności takie, że można było stosować dla chorych dietę w zależności od przypadku. W tym czasie wysiedlana ludność przyprowadzała na boisko “Naszego Domu” cały sv.ój żywy inwentarz. Były kozy, kury, krowa, króliki. Dopiero we wrześniu z wyżywieniem nie było dobrze. Gotowano przeważnie 3 razy dziennie zupę z płatków owsianych, “do której jak kto miał, wrzucano suchary z kartkowego chleba zbierane w poprzednim okresie okupacji. Dlatego też była konieczność szukania żywności po okolicznych pustych domach. Zapasy żywności na ul. Lipińskiej przeznaczone były dla.Powstańców Żoliborza.

O ile pamiętam dnia 2 października 44 r Niemcy ewakuowali rannych, chorych i personel do obozu w Pruszkowie, wywożąc nas sanitarkami wojskowymi, niemieckimi. Zostaliśmy umieszczeni w hali zajezdni, ranni na noszach na podłodze. Następnego dnia byliśmy świadkami przemarszu przez obóz Powstańców z Żoliborza i ładowania ich do wagonów na wywóz do Niemiec.

Po paru dniach personel szpitala, chorzy i ranni zostaliśmy otwartymi wagonami wywiezieni do Koniecpola, a następnie furmankami do Witowa, Przejeżdżając przez stacje kolejowe ludność rzucała nam do wagonów żywność. W Częstochowie RGO przygotowało gorącą zupę, którą podawaliśmy rannym i chorym. W Witowie okazało się, że personel szpitala jest zbyt duży, w związku z tym , następnego dnia partyzanci furmankami zawieźli osoby zwolnione przez kierownictwo szpitala, do Koniecpola, stąd rozjechałyśmy się do rodzin. Wraz ze mną opuściły Witów: Marysia Garbowska, / obecnie Kieres /, Danka Lesserówna i inne. Ja z siostrami Wandą i Ireną zatrzymałyśmy się w Częstochowie w Schronisku Polskiego Komitetu Opiekuńczego dla ewakuowanych z Warszawy do 14.10,1944 r, skąd. udałyśmy się do Bieżanowa k/Wieliczki do rodziny,

 Warszawa dnia 29 kwietnia 1983 r.

/ Maria Idzikowska – Szymańska /

Źródło

materiał udostępniony przez Pana Antoniego Chojdyńskiego ps. Kruk"