W Powstaniu:
ul. Długa 11
Relacja
Rano 1 sierpnia 1944 r. stawiam się na wyznaczone kwatery 3 kompanii „Wkra”, przy ul. Długiej 9 i 11. Na miejscu zostałam przydzielona na kwaterę przy ul. Długiej 11, gdzie mieściło się dowództwo kompanii. Powierzono mi prowadzenie kancelarii i prac gospodarczych. Niezależnie od tego, pełniłam również funkcję łączniczki i sanitariuszki, ponieważ w czasie konspiracji, odbyłam kurs sanitarny.
W czasie Powstania przeżyłam wiele trudnych i tragicznych chwil, lecz dwa wydarzenia, o których chcę wspomnieć, utkwiły w mojej pamięci na zawsze.
13 sierpnia, w godzinach przedwieczornych, będąc na kwaterze, dowiedziałam się, że powstańcy zdobyli na ul. Podwale niemiecki czołg. Natychmiast wybiegłam z pokoju. Klatką schodową wydostałam się na podwórko, które było wspólne dla trzech posesji i bramą domu przy ul. Kilińskiego 5 znalazłam się na ulicy. Zobaczyłam czołg jadący ul. Podwale w kierunku ul. Kilińskiego, prowadzony przez powstańców. Wokół niego tłumy ludzi – powstańcy i cywile – wiwatujący z radości. Podbiegłam do czołgu i jak inni, zaczęłam go dotykać rękami. Kiedy czołg znalazł się u zbiegu ulic Podwale i Kilińskiego, jeden z kolegów krzyknął do mnie: – Krystyna, biegiem do dowództwa kompanii, jesteś pilnie potrzebna. Odeszłam od czołgu i tą samą drogą pobiegłam w kierunku kwatery dowódcy kompanii. W momencie, kiedy znalazłam się na klatce schodowej, na poziomie parteru, nastąpił potężny wybuch. Zatrzęsły się budynki. Podmuch wybuchu rzucił mną o ścianę. Posypał się tynk, cegły, szkło oraz różne przedmioty, a wśród nich szczątki ludzkich ciał. Zrobiło się ciemno. Pomyślałam sobie, co się mogło stać, czyżby wybuch bomby lotniczej? Przecież w tym czasie nie było nalotu samolotów niemieckich. Kilka osób zbiegało schodami na dół. Potrącona przez nich, znalazłam się ponownie na podwórku. Nie dotarłam do kwatery. Wraz z nimi wybiegłam przez bramę na ulicę Kilińskiego. Ujrzałam potworny widok. Cała ulica była usłana zmasakrowanymi szczątkami ludzkich ciał. Po czołgu pozostał tylko wrak, odrzucony kilkanaście metrów od miejsca wybuchu. Natychmiast zorganizowano usuwanie tej krwawej masy. Zatrudniono do tego jeńców niemieckich, którzy szuflami przenosili szczątki do uprzednio wykopanego dołu na pobliskim trawniku. Smród był nie do zniesienia. Pomyślałam sobie wtedy, że chyba opatrzność boska zesłała mi tego kolegę, który mnie odwołał od czołgu-pułapki. Gdyby nie on, nie było by mnie wśród żyjących. Przygnębiona tym wydarzeniem, poszłam na kwaterę do swoich czynności służbowych.

Resztki czołgu Borgward B IV, który eksplodował przy ulicy Kilińskiego nr. 3, dnia 13 sierpnia 1944 o godzinie 18:07. W eksplozji zginęło ponad 300 osób, około stu z zgrupowania “Róg”, wielu z batalionów “Gustaw”, “Wigry” i “Gozdawa”, oraz pareset osób cywilnych.
Autor: Leonard Sempoliński
Źródło: Wikipedia
Na drugi dzień, wieczorem 14 sierpnia, szukając jednego z naszych kolegów na kwaterze przy ul. Długiej 11, w jednym z pokoi zastałam sierż. Stanisława Słońskiego, którego znałam jeszcze z czasów konspiracji. Stał odwrócony twarzą do ściany, tyłem do mnie. Tego wieczoru, niebo nad Starówką było rozświetlone tzw. świecami, które Niemcy wystrzelili w powietrze w celu oświetlenia terenu. Popatrz Stasiu, powiedziałam, jakie piękne lampiony na niebie, Żeby nie było tak strasznie, to byłoby pięknie. Widząc, że nie odpowiada na moje słów a i stoi nie odwracając się w moją stronę, pomyślałam, że się na mnie za coś obraził. Zapytałam zaniepokojona, Stasiu, co ci jest, obraziłeś się na mnie czy co? Lecz on nie reagował zupełnie i w dalszym ciągu stał w tej samej pozycji. Po chwili odwrocie się wolno twarzą do mnie, z opuszczonymi oczami skierowanymi w podłogę. Na moje pytanie, dlaczego nie patrzysz na mnie, bardzo wolno zaczął podnosić wzrok w gorę. Był bardzo przerażony. Kiedy zatrzymał wzrok na mojej głowie, odetchnął głęboko z ulgą, jakby kamień spadł mu z serca. Zapytałam, co było powodem jego przerażenia, a potem wielkiej ulgi. Stasio odpowiedział: Krystyna, bałem się na ciebie spojrzeć, a zwłaszcza na twoją głowę, ponieważ miałem przykre doświadczenie. U ludzi, których spotkałem dwa dni temu, widziałem nad ich głowami świetlistą aureolę. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, co to mogło oznaczać. Później dowiedziałem się, że ci ludzie zginęli, jedni w walce na barykadach, inni wczoraj przy czołgu-pułapce, na ul. Kalińskiego róg Podwala. Z ciekawości zapytałam go, czy nad moją głową widzisz podobną aureolę, odpowiedział, że nie i dlatego z ulgą odetchnął. Przy okazji, opowiedziałem Stasiowi moje wczorajsze zdarzenie z czołgiem-pułapką, że cudem uniknęłam śmierci. No widzisz, chyba nie jest ci jeszcze pisane, opatrzność czuwa nad tobą.
Przypatrzyłam się uważnie jego twarzy, była przeraźliwie smutna. Po paru chwilach pożegnałem go i udałam się na kwaterę.
20 sierpnia Stasio zginął.
Źródło
http://fundacja-ppp.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=208:reozytorium-ak-ksizki-w-postaci-elektronicznej&catid=38:rak&Itemid=29 oraz Wirtualny Mur Pamięci Muzeum Powstania Warszawskiego