Irena Ćwiertnia-Sitow
Pierwszy rok w Uniwersytecie Ziem Zachodnich
Na jesieni 1940 roku zaczęłam słuchać wykładów organizowanych przez Uniwersytet Ziem Zachodnich. Zapisałam się w dawnym gimnazjum im. Cecylii Plater-Zyberkówny przy ul. Pięknej 24. Zostałam włączona do grupy 6-osobowej, która zbierała się w mieszkaniach prywatnych. Często wykłady odbywały się w moim mieszkaniu na ul. Szarej 14 m. 53, III piętro, róg Rozbrat. Prowadzili je przedwojenni pracownicy naukowi uniwersytetów.
Fizykę wykładał Andrzej Sołtom. Przychodził ubrany sportowo, w pumach, z werwą wnosił na III piętro swój nieodstępny rower. Stawiał go w przedpokoju i w zabłoconych butach wchodził na dywan do salonu, gdzie czekaliśmy na niego, by wyjaśniał nam zawiłości fizyki.
Wykłady z anatomii prawidłowej prowadził docent Uniwersytetu J. Piłsudskiego, Jerzy Jarocki. Był on tłumaczem książki prof. dr. H. Giersberga Hormony Biblioteki Wiedzy, tom 44, wydanej przez Trzaskę, Everta i Michalskiego S A w Warszawie. Książka ta cudem ocalała podczas Powstania Warszawskiego i posiadam ją do dnia dzisiejszego.
Docent zaczął wykłady od zaznajomienia nas z narządami płciowymi. Było to dla nas zaskakujące i jednocześnie trochę krępujące, gdyż spodziewaliśmy się, że poznamy na początku budowę kośćca lub narządy wewnętrzne, a wykładowca rozpoczął od narządów dających początek życiu.
Tajemniczy świat chemii nieorganicznej starał się nam przybliżyć dr med. Jerzy Leśkiewicz – ojciec Wacława Leśkiewicza, naszego późniejszego kolegi. Lubił opowiadać, chcąc ubarwić wykład, o swojej żonie, lekarce. Zaprosił naszą grupę na działkę i tam przedstawił nam swego syna.
Niestety, nie pamiętam nazwiska kobiety, która wykładała nam botanikę, omawiała budowę korzenia marchwi i jej walec osiowy. Te wykłady odbywały się na ul. Rakowieckiej, na terenie przedwojennej uczelni – SGGW.
Rektorem Uniwersytetu Ziem Zachodnich był prof. Adam Wrzosek, historyk medycyny, ale nigdy się z nim nie spotkaliśmy. Sprawami administracyjnymi zajmowała się Wanda Kaprowicz, botanik, wykładowca gimnazjum przy ul. Pięknej; w czasie okupacji brała udział w tajnym nauczaniu gimnazjalistów.
Z kolegów uczęszczających na wykłady zapamiętałam koleżankę Krystynę Krukowską; dzięki niej często udostępniano nam apartament zaprzyjaźnionej z nią dentystki na ul. Wilczej, gdzie mogliśmy słuchać wykładów. Oczywiście najbardziej utkwiły mi w pamięci wykłady w moim domu na ul. Szarej. Odbywały się po południu. Wtedy była już w domu moja Mama, która o tej porze wracała z biura z Versicherungkasse / przedwojennej Ubezpieczalni Społecznej /. To ona czuwała nad naszym bezpieczeństwem. Po skończonym wykładzie wypuszczała słuchaczy pojedynczo w zupełnej ciszy i konspiracji. Nikt z sąsiadów nie mógł wiedzieć, że w lokalu pod numerem 53 odbywają się zebrania młodzieży, która przychodzi tu, aby zdobywać wiedzę na wysokim poziomie, zakazaną surowo przez okupanta.
Rano, za przyzwoleniem dr. Okolskiego, dyrektora Szpitala Dzieciątka Jezus, uczęszczałam na oddział chirurgiczny prowadzony przez dr. Wesołowskiego. Na sali opatrunkowej zwijałam bandaże i robiłam gaziki razem z Tadeuszem Święcickim, pierwszym poznanym kolegą. Po pewnym czasie pozwolono nam na sali operacyjnej przyglądać się wielkim zabiegom, przeprowadzanym przez dr. Leśniewskiego i jego asystentów.
Panowała wtedy sroga zima, bardzo śnieżna i mroźna. Rano wspinałam się po schodach ul. Górnośląską i dalej szłam na ul. Oczki, do szpitala, a po południu w domu lub na mieście słuchałam z zainteresowaniem wykładów.
Mój Dziadek dowiedział się, że wiosną 1941 r. została otwarta Szkoła doc. Jana Zaorskiego i jesienią 1941 r. zaczyna się następny nabór słuchaczy.
Po zapisaniu się do tej Szkoły straciłam kontakt z wykładowcami i słuchaczami Uniwersytetu Ziem Zachodnich.
Źródło: Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego –
Powstanie Warszawskie i medycyna, wydanie II, Warszawa 2003 r.