W Powstaniu:

Obwód IV Ochota 2 Rejon: ul. Wawelska 60

Relacja o sanitariacie Ochoty.

W połowie 1944 roku, a więc w przededniu wybuchu powstania, sanitariat Ochoty, to jest Obwodu IV Okręgu Warszawa AK liczył około dwustu kobiet. Były wśród nich harcerki i nieharcerki. Przeważały młode dziewczęta. Miałyśmy jednak wśród nas duże grono sanitariuszek w średnim wieku, a nawet kilka starszych osób.

Pod względem organizacyjnym — służba sanitarna Ochoty związana była ściśle z całokształtem organizacji Obwodu, a więc dzieliła się na trzy rejony. Każdy rejon miał tyle pięcioosobowych patroli (patrolowa + 4 noszowe), ile posiadał plutonów, do których te patrole były przydzielone. Tak więc rejon 1, największy, miał w chwili wybuchu powstania około 20 patroli, rejon II — 9 patroli, zaś rejon III — 7 patroli. Patrole każdego rejonu podlegały bezpośrednio tak zwanej rejonowej, która była równocześnie patrolową jednego z nich.

W każdym rejonie przewidziany był co najmniej jeden punkt sanitarny z dwuosobową obsadą lekarską oraz zespołem pomocniczym, liczącym około dziesięciu osób, wśród których znajdowała się przynajmniej jedna zawodowa pielęgniarka. Punkt sanitarny I rejonu, mający się mieścić w Monopolu Tytoniowym przy ulicy Kaliskiej, miał przewidzianą większą obsadę lekarską i pielęgniarską, lepsze zaopatrzenie i możność zdobycia pościeli i łóżek, jak również możność uzupełniania zaopatrzenia w znaj-dującej się tuż obok aptece przy ulicy Joteyki. Pomyślany był on w ten sposób, że w razie potrzeby mógł się natychmiast zmienić w mały szpital polowy. Niestety, w chwili wybuchu powstania na terenie Monopolu tkwiła niewielka załoga niemiecka. Mimo to — w dalszym ciągu przewidziany był on jako miejsce szpitala, oczywiście po usunięciu Niemców.

Drugim punktem I rejonu miał się stać Ośrodek Zdrowia przy ulicy Opaczewskiej. Organizowaniem tego punktu zajmowała się współpracująca z nami pielęgniarka.

Punkt sanitarny II rejonu przewidziany był w obrębie czworoboku bloków: Wawelska 60, Pługa 2, Mianowskiego 15, Uniwersytecka 1. Miał on wyloty na cztery ulice, położony był w pobliżu zdobywanych w tym rejonie obiektów przy ulicy Wawelskiej, a równocześnie — blisko Domu Akademickiego przy placu Narutowicza, dzięki czemu mógł w razie potrzeby służyć pomocą oddziałom I rejonu, mającym zdobywać ten blok. Punkt miał dwuosobową obsadę lekarską oraz dziesięcioosobowy zespół pomocniczy. Zespół ten, do którego i ja należałam, składał się prawie wyłącznie z harcerek. Stroną gospodarczą punktu zajmowała się moja Matka, należąca również do naszego zespołu. Punkt miał do dyspozycji pewną niewielką ilość pościeli i łóżek, a zaopatrzenie w leki i materiał opatrunkowy mógł w miarę potrzeby uzupełniać w dwóch aptekach znaj-dujących się w czworoboku bloków: prywatnej — przy ulicy Uniwersyteckiej l oraz Ubezpieczalni — przy ulicy Wawelskiej 60.

Punkt sanitarny III rejonu miał również zapewnioną dwuosobową obsadę lekarską i kilkuosobowy zespół pomocniczy. Zaplanowany pierwotnie w szkole przy ulicy Tarczyńskiej lub w szkole przy ulicy Raszyńskiej, wobec zajęcia tych szkół na koszary niemieckie, został zaprojektowany w bloku przy ulicy Filtrowej 62. W sąsiedztwie tego bloku w domu należącym do Zarządu Miejskiego istniał w schronie dobrze urządzony punkt OPL, który mógł być w razie potrzeby siedzibą naszego punktu. Personel lekarski podlegał bezpośrednio lekarzowi naczelnemu obwodu. Wśród wyznaczonych przez niego na każdy punkt lekarzy znajdowała się jedna osoba, mająca kierować tym punktem.

Wszystkie patrole i zespoły pomocnicze punktów miały poza sobą szkolenie sanitarne, uzupełnione — w miarę możności — krótszą lub dłuższą praktyką szpitalną czy ambulatoryjną, a zakończone sprawdzeniem przy-gotowania przeprowadzanym przez lekarki lub pielęgniarki. Wszystkie zostały zaprzysiężone i przeszły obowiązujące w WSK szkolenie wojskowe (krótki zarys teorii ćwiczenia z bronią), którym kierowała referentka WSK Obwodu, „Barbara” (Janina Leska). Prócz tego patrole obowiązywała musztra z noszami. Odbywała się ona przeważnie na terenie Ośrodka Zdrowia przy ulicy Opaczewskiej. Stacjonujący obok żołnierze niemieccy brali te ćwiczenia za szkolenie OPL i przyglądali się im ciekawie zza parkanu.

Zaopatrzenie w leki i materiały opatrunkowe otrzymałyśmy częściowo z przydziałów centralnych, częściowo zdobyłyśmy własnymi siłami. Zwłaszcza pielęgniarki, zatrudnione w szpitalach i Ośrodkach Zdrowia, miały w tym kierunku duże możliwości.

Tak więc wybuch powstania zastał sanitariat Ochoty na ogół nieźle przeszkolony i zaopatrzony. Mobilizacja przeszła także względnie spraw-nie, być może — dzięki dobrze zorganizowanej sieci alarmowej (między patrolami w obrębie każdego rejonu i wewnątrz poszczególnych patroli i zespołów). Sanitariuszki mieszkające poza obrębem Ochoty przeniosły się na czas „ostrego pogotowia” na jej teren — do mieszkań swoich krewnych, koleżanek czy też swoich patrolowych. Ułatwiło to zebranie się patroli na ich punktach wyjściowych. Zespoły punktów sanitarnych miały rano l sierpnia dodatkową robotę — przeniesienie zaopatrzenia do lokalu przeznaczonego na punkt. Zespół szpitalika w Monopolu Tytoniowym ulokował się na razie przy ulicy Grójeckiej 45.

Niepomyślny już od pierwszych chwil przebieg walk na Ochocie spowodował wycofanie się w nocy z I na 2 sierpnia dowódcy obwodu „Grzymały” (ppłk. Mieczysława Sokołowskiego) z większością sił Ochoty do Lasów Sękocińskich, a następnie do Lasów Chojnowskich. Patrole sanitarne, które wraz ze swymi plutonami przybyły na miejsce zbiórki, otrzymały rozkaz pozostania na Ochocie. Pozostał z nimi również lekarz naczelny obwodu, dr J. A. Goldmann, oraz referentka WSK „Barbara”. Mimo rozkazu — część dziewcząt wyruszyła razem z chłopcami. Relacje z walki pod Pęcicami, którą stoczył ppłk „Grzymała”, wspominają o obecności sanitariuszek i łączniczek, między którymi były i harcerki (duże straty poniósł w tej potyczce przydzielony do Ochoty pluton batalionu „Zośka”)1. Wśród nazwisk poległych i rozstrzelanych pod Pęcicami znajdują się nazwiska i pseudonimy kobiece. Część dziewcząt dotarła jednak podobno z chłopcami do Lasów Sękocińskich, a następnie do Lasów Chojnowskich. Oddział ten brał później udział w walkach o Mokotów. Sam ppłk. „Grzymała” poległ pod Wilanowem.

Pozostałe na miejscu zbiórki patrole, które zastosowały się do rozkazu, skupiły się w bloku Niemcewicza 9, który był siedzibą Komendy Obwodu, oraz w sąsiednim — Filtrowa 62, gdzie mieścił się punkt sanitarny III rejonu i gdzie miał kwaterę lekarz naczelny Ochoty. Losy ich odtąd związane były ściśle z losami cywilnych mieszkańców tych bloków. Referentka WSK, „Barbara”, starała się utrzymać kontakt z jednym i drugim blokiem, przedostając się tunelem zbudowanym dla celów centralnego ogrzewania pod ulicą Asnyka. Przedostawanie to odbywało się w dość oryginalny sposób. Należało położyć się płasko na desce, którą przyciągano następnie na sznurach przez dwudziestodwumetrowy tunel.

Energiczniejsze i dzielniejsze spośród tych dziewcząt nie mogły znieść przymusowej bezczynności. Pomagały więc gasić pożary, a nawet brały udział w nawiązywaniu kontaktu z istniejącymi jeszcze na Ochocie ośrodkami oporu. O nastrojach, jakie panowały wśród tych dziewcząt, o ich życiu w czasie ciężkiego, beznadziejnego tygodnia, mówi Pamiętnik Hanki.

W dniu 9 czy też 10 sierpnia (relacje są tu niezgodne) popędzone wraz z ludnością cywilną na osławiony Zieleniak, przeżyły tam jedną ciężką noc. Rano — w pierwszym transporcie poszły do Pruszkowa. Niektórym udało się po drodze oswobodzić, inne wraz z „Barbarą” — zostały wywiezione do obozu.

Patrole, nie zawiadomione przez chłopców o koncentracji na ulicy Niemcewicza, pozostały na swych punktach wyjściowych, gdzie w miarę możności niosły pomoc, a następnie dzieliły los ludności cywilnej. Tak na przykład patrol, kierowany przez rejonową I rejonu „Jadwigę” (Jadwigę Kaniewską) dotarł z ulicy Grójeckiej do punktu sanitarnego w Ośrodku Zdrowia przy ulicy Opaczewskłej, współpracował z tym punktem do chwili jego likwidacji i wraz z nim wydostał się z Warszawy. Inne patrole próbowały dotrzeć tam, skąd dochodziły odgłosy strzałów. Nie wszystkie bowiem oddziały Ochoty wyszły rankiem 2 sierpnia z Warszawy. Nie wszędzie walka była już zakończona. Na mapce,2 przedstawiającej stan posiadania oddziałów powstańczych po kilkudziesięciu godzinach walki, oznaczono czarnym kolorem tereny już oswobodzone. Obok dużych ciemnych plam w obrębie Śródmieścia, Starówki, Żoliborza, Mokotowa, a nawet i Woli, widnieją na tej mapce dwie małe czarne kropki po dwóch stronach ulicy Grójeckiej. To Ochota! Czarne plamki — jedna nieco większa, druga ledwo widoczna — są bardzo małe i bardzo samotne.

Pierwsza z nich — to teren objęty ulicami: Kaliską, Joteyki,  Białobrzeską, Kopińską, gdzie por. „Gustaw” (Andrzej Chyczewski) już 1 sierpnia utworzył oddział z niedobitków różnych plutonów. Oddział ten w sile stukilkudziesięciu ludzi utrzymał się na zdobywanym stopniowo terenie około dziesięciu dni. Na uwolnionym przez „Gustawa” terytorium schroniło się kilka tysięcy ludności cywilnej między innymi — przeprowadzono tu ludzi zgromadzonych w kościele Św. Jakuba, który Niemcy ostrzeliwali z dział. Oswobodzono Monopol Tytoniowy, gdzie zainstalował się od razu punkt sanitarny. Zorganizowano krótki wypad do szpitala Instytutu Radowego, skąd otrzymano trochę leków i materiałów opatrunkowych.  Z ulicy Grójeckiej 45, gdzie powstał zaimprowizowany szpital, przeprowadzono pod osłoną jego personel wraz z rannymi. Dookoła szalały oddziały RONA — pożary, grabieże, rozstrzeliwania…  Stopniowo malały zapasy żywności i amunicji… Nadziei na pomoc nie było… 7 sierpnia „Gustaw” musiał się już wycofywać >z Monopolu i zarządzić ewakuacją szpitala. W nocy z 9 na 10 sierpnia por. Chyczewski z oddziałem liczącym około 90 ludzi przedarł się w okolice Piastowa, a stamtąd dotarł do ppłk. „Grzymały” w Lasach Chojnowskich.

Służbą sanitarną na zajmowanym przez „Gustawa” terenie kierował dr Bertold Kassur, zastępca szefa sanitarnego Ochoty. Już 1 sierpnia zorganizował on duży punkt w obrębie fabryki Nasierowskiego przy Kaliskiej 9. Prócz tego, w trakcie trwania walk, powstawały na innych ulicach — w miarę potrzeby — zaimprowizowane małe punkty. Po zdobyciu budynków Monopolu Tytoniowego zorganizowano tam od razu nowy duży punkt. Do jego personelu dołączyła — po przeprowadzeniu z Grójeckiej 45 — planowana pierwotnie obsada (dr Janina Bachańska-Kuzniecow, dr Anatol Kuzniecow, dr Jadwiga Niepokojczycka oraz grupa sanitariuszek kierowana przez Marię Szaad („Marylkę”), zastępczynię referentki sanitarnej Ochoty). Punkt w Monopolu szybko za-mienił się w szpital, który działał przez kilka dni. W chwili opuszczania terenu Monopolu przez powstańców szpital przeżył ciężkie momenty ewakuowania rannych, których umieszczono w kilku prywatnych domach na ulicy Joteyki. Przenoszeni następnie do innych z kolei domów, podzielili los ludności cywilnej. Ciężko ranni zostali zastrzeleni. Lżej ranni, a wraz z nimi i sanitariuszki, przeszli te same koleje co cała Ochota: Zieleniak… Pruszków… wreszcie wywiezieni do obozu. Podobno część sanitariuszek wyszła z Ochoty z oddziałem „Gustawa”. Grupa ta jednak do Lasów Chojnowskich nie dotarła.

Druga — mniejsza — czarna plamka na mapie Ochoty to czworobok bloków: Wawelska 60, Pługa 2, Mianowskiego 15, Uniwersytecka l, gdzie mieścił się punkt sanitarny II rejonu. Na terenie tym ppor. „Stach” (Jerzy Gołębiowski) i jego zastępca ppor. „Rarańcza” (Jerzy Modro) zebrali już 1 sierpnia część rozbitych oddziałów II rejonu. Na ten sam teren ściągnęły trzy patrole sanitarne z rejonową „Julią” (Julią Zielińską) oraz kilka dziewcząt z innych rejonów. Zajmowany czworobok został szybko zabarykadowany. Tak powstał drugi ośrodek oporu na Ochocie.

Mimo słabego zaopatrzenia w broń i amunicję, częstych ataków czołgów i niszczenia bloków przez artylerię polową od strony Pola Mokotowskiego — walka trwała jedenaście dni. Powstańcy i ludność cywilna bloków tworzyli jedną zwartą załogę. Mieszkańcy domów brali udział w walce, gasili pożary, naprawiali uszkodzenia w zabarykadowaniu, pomagali przenosić rannych. Przez 11 dni żywili liczącą stu kilkudziesięciu ludzi załogę, oddając do wspólnego kotła zapasy lub też organizując w swoich mieszkaniach małe stołówki. Kilku z nich znalazło się wśród poległych i ciężko rannych. Mimo ciężkiej sytuacji spotykało się niewiele głosów niechętnych powstaniu, i to raczej dopiero w chwili, gdy sytuacja stawała się już beznadziejna.

W dniu 6 sierpnia oddział i mieszkańcy bloku przeżyli jedyny w tych ciężkich dniach uroczysty moment wspólnej Komunii Świętej w czasie Mszy odprawianej przez księdza profesora Jana Salamuchę, pełniącego ochotniczo obowiązki kapelana oddziału, a zarazem dobrego ducha całego bloku i podpory moralnej dowództwa. Wszyscy, którzy się z nim zetknęli, wierzący czy niewierzący, czczą dotychczas jego pamięć.

Znajdujące się na terenie bloku patrole sanitarne nie pozostały bezczynne. Część pomogła obsłudze punktu sanitarnego, część pracowała w kuchni, większość — przydzielona do poszczególnych miejsc w bloku pełniła funkcję łączniczek między nimi a dowództwem. Punkt sanitarny miał coraz więcej rannych. Do dwóch lekarek punktu (dr Jadwiga Lange, dr Janina Leśkiewiczowa) dołączyła ochotniczo trzecia — mieszkanka bloku (dr Alina Zawadzka-Rużyłłowa). Stopniowo punkt zmieniał się w mały szpitalik. Mieścił się on w piwnicach od strony ulicy Pługa. „Sala opatrunkowa” znajdowała się w rozszerzeniu piwnicznego korytarza. Coraz więcej mieliśmy ciężko rannych, coraz bardziej wzrastała liczba grobów na naszym cmentarzu — pod wielkim kasztanem na podwórzu bloku. Wśród nich znalazł się i grób patrolowej „Grażyny” (Zofii Henclewskiej — nie harcerki).

Trzy spośród naszych sanitariuszek wychodziły poza teren bloku — do sąsiedniego domu — po znajdującą się tam broń i granaty. Jedną z nich była harcerka „Helena” (Zofia Gettel), która 8 sierpnia również poszła na Filtrową 62, skąd przynieść miała także broń czy amunicję. „Helena” nie wróciła już do bloku. Znalazła się na Filtrowej w chwili wypędzania mieszkańców przez oddziały RONA i dzieliła odtąd losy znajdujących się tam naszych dziewcząt, a następnie wydostała się na wolność.

Od świtu 11 sierpnia Niemcy bezustannym ogniem z Pola Mokotowskiego burzyli ścianę frontową bloku od strony ulicy Wawelskiej, tak że wreszcie runęła. O godzinie 14 rozpadła się barykada w bramie, przez którą od razu wtargnął patrol RONA. Natarcie — po raz ostatni — odparto, ale obrona zaczęła się załamywać. O godzinie 16 „Stach” (Jerzy Gołębiowski), zdawszy dowództwo „Rarańczy” (Jerzy Modro), wszedł z mniejszą grupą do kanału. O godzinie 17 — większą grupę wyprowadził tą samą drogą „Rarańcza”.

Większość sanitariuszek, te zwłaszcza, które pełniły w bloku funkcje łączniczek, poszła do kanału razem z chłopcami. Zostały z rannymi lekarki, część obsady punktu sanitarnego oraz kilka starszych sanitariuszek z patroli wraz z rejonową „Julią”. Pozostał również ks. Salamucha, nie chcąc opuszczać rannych i mieszkańców bloku.

Po wejściu obu grup do kanału — na teren zdobytej „twierdzy” wdarli się żołnierze RONA, wypędzając mieszkańców, bijąc ich i grabiąc. Z piwnicy, w której leżeli ranni (z tych — jeden na stole opatrunkowym, dwóch nieprzytomnych — umierających), wyrzucono lekarki i sanitariuszki. Niektóre wypędzono bramą, inne wypchnięto przez okno klatki schodowej na ulicę — na gruzy. W ostatnim momencie zdążyłyśmy jeszcze przebrać lżej rannych w cywilne ubrania, by mogli uchodzić za mieszkańców domu. Los ich jednak nie jest nam znany, prawdopodobnie zostali zabici. Ciężko rannych zastrzelono. Rozstrzelano również ks. Salamuchę oraz niektórych mężczyzn spośród mieszkańców bloku. Wśród nich znalazł się dozorca domu przy ul. Mianowskiego 15, Franciszek Buczek, podoficer z kampanii wrześniowej, który przez cały czas walki okazywał powstańcom wiele życzliwości i pomocy, m. in. wskazał im miejsce, gdzie we wrześniu 1939 r. została zakopana amunicja. Resztę mieszkańców wypędzono na ulicę, dwukrotnie ustawiono karabiny maszynowe z zamiarem strzelania do tłumu, wreszcie popędzono na Zieleniak. Po ciężkiej, koszmarnej nocy — rankiem 12 sierpnia dostały się sanitariuszki pierwszym transportem do Pruszkowa, stamtąd — przy po-mocy dwóch lekarek z Ochoty — jako „zakaźnie chore” do szpitala w Tworkach, wreszcie na wolność.

Cięższy los spotkał część tych, które poszły z chłopcami do kanału. Grupa prowadzona przez „Stacha” zabłądziła w kanałach. Sam „Stach”, ranny przy próbie wyjścia, zginął w kanale. Dziewczęta wydostały się na powierzchnię prosto w ręce żołnierzy RONA. Tylko niektórym spośród nich udało się uciec.

Mała grupka powstańców, po długim błądzeniu w kanałach dotarła z powrotem do opuszczonego bloku, którego część paliła się i w którym pozostały już tylko trupy. W grupie tej znalazła się najmłodsza z naszych sanitariuszek-harcerek, piętnastoletnia Teresa Kodelska. Oddział przetrwał w bloku aż do kapitulacji, coraz bardziej rozprzęgając się pod wpływem głodu, bezczynności, walki o jedzenie. Małą sanitariuszkę uważali wszyscy po trosze za dziecko i dziwili się, że wciąż stara się ona we wszystkim zachować harcerską postawę, że pielęgnuje ciężko chorego starego sierżanta. Krótkie, suche, zdania zapisywane w „Kalendarzyku szkolnym” Teresy nie oddają nawet w małej części ciężkich przeżyć dziewczynki.

Te sanitariuszki, które wyszły z grupą „Rarańczy”, dotarły szczęśliwie do Śródmieścia, wychodząc z kanału na Kolonii Staszica i przedzierając się przez Pole Mokotowskie do ulicy Polnej. Wśród nich znajdowała się również jedna z najmłodszych harcerek, szesnastoletnia Basia K. Pełniły one dalej służbę na terenie Śródmieścia. Niektóre — po kapitulacji — znalazły się w obozie jenieckim. Jedna — jeszcze w czasie powstania — poszła ochotniczo na Czerniaków. Dwie były przez pewien czas w partyzantce — w Puszczy Kampinoskiej.

Maszynopis, oryginał, luty 1966, IH PAN.

1 Był to II pluton 3 kompanii batalionu „Zośka”, złożony z harcerzy Chorągwi Warszawskiej Szarych Szeregów, zamieszkałych na Ochocie. Pluton ten nie został na czas zaalarmowany i nie mógł ‘przedostać się na miejsce koncentracji batalionu w dzielnicy

2 Mapka ta została zamieszczona w dodatku do  „Stolicy”  z dn.  1  sierpnia  1957, zatytułowanym: „Powstanie Warszawskie”.

Źródło

Ludność cywilna w Powstaniu Warszawskim PIW 1973 oraz Muzeum Powstania warszawskiego