W Powstaniu:

Walczył na Żoliborzu, a potem w szeregach grupy Kampinos AK

Tadeusz Faryna urodził się 22 VIII 1925 r. w Warszawie. Jak wielu rówieśników był wychowany przez dobry mieszczański dom, przez Gimnazjum Ziemi Mazowieckiej, od dziecka uczony patriotyzmu, poczucia obowiązku, rzetelności, prawdy – uczony przykładem, zachętą, braterstwem, „Służyć całym życiem bliźnim, Ojczyźnie”. Świadectwo dojrzałości uzyskał już w warunkach okupacji, na tajnych kompletach. W 1941 r. rozpoczął tajne studia lekarskie. Najpierw w prywatnej Szkole dla Pomocniczego Personelu Sanitarnego docenta Jana Zaorskiego w Warszawie, w szkole, która wbrew nazwie realizowała program trzech lat studiów Wydziału Lekarskiego tajnego Uniwersytetu Warszawskiego. Studia kontynuował na kompletach uniwersyteckich i zajęciach szpitalnych, będąc równocześnie żołnierzem Armii Krajowej.

Walkę w Powstaniu Warszawskim rozpoczął na Żoliborzu, a potem w szeregach grupy Kampinos AK, pod dowództwem płk. J. Krzyczkowskiego ps. Szymon, w zgrupowaniu Okonia. Zdemobilizowany po ciężkich walkach pod Jaktorowem, uratowanie życia zawdzięczał bohaterskiej postawie i odwadze dr. Tadeusza Wagnera, który ukrywał go wraz z kolegą Plebańczykiem w swoim mieszkaniu w Milanówku, narażając przy tym życie własne, żony Danuty i dwojga dzieci. W czasie niemieckich rewizji, organizowanych w celu poszukiwania „polskich bandytów”, jak nazywali Niemcy powstańców, znajomość języka niemieckiego oraz spokój i odwaga dr. Wagnera uratowały wszystkich przed rozstrzelaniem. Poszukiwani przez okupanta młodzieńcy otrzymali dalszą pomoc i schronienie u dr. Tadeusza Wagnera w szpitalu w Milanówku na pododdziale chirurgicznym Kresy.

Po przesunięciu się w styczniu 1945 r. frontu wschodniego na zachód, Tadeusz Faryna powrócił do Warszawy. Uzyskał prawo do kształcenia się w nowo otwartym Wydziale Lekarskim UW, mieszczącym się przy ulicy Boremlowskiej, w lokalu szkoły powszechnej. Po roku otrzymał absolutorium, a w grudniu 1946 r. dyplom lekarza.

W świetle tego i podobnych faktów należy powtórnie podkreślić rolę i ocenę prywatnej Szkoły dla Pomocniczego Personelu Sanitarnego docenta dr. Jana Zaorskiego i zasługi wszystkich nauczycieli tam pracujących. Szkoła ta, mająca rzekomo przygotowywać kadrę sanitariuszy do prac szpitalnych w Rzeszy, stała się kuźnią kształcenia pokolenia lekarzy, którzy tak bardzo byli potrzebni w trudnych latach powojennych. Pamiętać należy, że około 6000 lekarzy polskich zginęło podczas II wojny światowej na polach walk, w obozach jenieckich i koncentracyjnych. Młodzi adepci Szkoły Zaorskiego mieli ich zastąpić. Szkołę ukończyło niespełna 2000 lekarzy. Studia po wojnie kończyli w warunkach internatów, kilkumiesięcznych staży w odpowiednich klinikach, po złożeniu wymaganych egzaminów.

Tadeusz Faryna, po krótkim pobycie w klinice chorób wewnętrznych, kierowanej przez sławnego w owe czasy prof. Witolda Orłowskiego, zgłosił się 1 II 1947 r. do oddziału chirurgii dziecięcej Szpitala Dziecięcego Karola i Marii, przy ulicy Działdowskiej 1. Tu zaczęła się jego właściwa droga życia.

Praca chirurga dziecięcego stała się jego powołaniem i spełnieniem marzeń. Znalazł się pod opieką dobrego chirurga, ukierunkowanego w zagadnieniach ortopedii, dr. Tadeusza Hroboniego. Podobnie jak i nauczyciel, dr Faryna polubił ortopedię, a zwłaszcza traumatologię, z roku na rok podnosząc swoje kwalifikacje. Ta droga życia była charakterystyczna dla pokolenia, które świadectwo dojrzałości otrzymało już podczas wojny. Niezałamane kampanią wrześniową, zakończoną rozbiorem Polski, włączyło się do walki. Ale pamiętało także o swojej powinności – o nauce i o konieczności zdobywania zawodu. Nie traciło nadziei, że przyjdzie czas służenia bliźnim, społeczeństwu. I chociaż lata, w których dr Faryna rozpoczynał pracę, należały do niezwykle trudnych, znalazł swoje miejsce. Po tragicznych wydarzeniach Powstania Warszawskiego oczekiwał jak wielu Polaków innego rozwiązania. Przeżywszy lata wojny, wierzył, że powojenny czas zmieni się, powróci normalność. Niepowetowane straty, śmierć zdolnych, świetnie zapowiadających się przyjaciół i kolegów, rekompensował własną uporczywą pracą. W 1951 r. otrzymał doktorat nauk medycznych, a w 1956 specjalizację w zakresie chirurgii dziecięcej. Dla podniesienia żenująco niskich zarobków pracował dodatkowo jako redaktor „Polskiego Tygodnika Lekarskiego” oraz redagował słowniki lekarskie.

            „Jakże wielu autorów ogłoszonych prac w Polskim Tygodniku Lekarskim, zawdzięcza żmudnej pracy redakcyjnej dr. Faryny poprawność formy, stylu, języka swych publikacji” – napisał we wspomnieniu pośmiertnym dr Bogdan Kleczkowski.

Przeszłość akowska utrudniała mu szkolenie zagranicą. Po wielu latach zezwolono mu jednorazowo na wyjazd do Szwajcarii, do kliniki sławnego prof. Maxa Groba. Dobrze wykorzystał ten pobyt. Znał języki: francuski, niemiecki, angielski. Przygotowywał dysertację na stopień doktora habilitowanego. Nie zdążył jej zakończyć. Zmarł w 1973 r., w szpitalu, w którym pracował od 1947 r., w szpitalu, w którym darzono go szacunkiem i sympatią. Jak napisał dr Bogdan Kleczkowski: „Sympatia zrodziła się z żywej i chłonnej inteligencji, rzetelności i skromności, niewyczerpanej życzliwości dla innych i uroczego poczucia humoru”. Tuż przed śmiercią złożył odpowiednie dokumenty, starając się o ordynaturę. Miał znakomite oceny. Praca w klinice stanowiła treść jego życia. Może odczuwał zbyt mocno zbliżające się rozstanie z tym, co sam budował – począwszy od przyjęcia darów DON Suisse w 1950 r. i organizowania oddziału razem z dr. Tadeuszem Hrobonim, Romualdem Sztabą, Barbarą Zawirską-Roefflerową i innymi kolegami. Bezkompromisowy, wiele spraw odczuwał niepomiernie głębiej i boleśniej od innych.

Po latach walki z wrogiem i przezwyciężeniu ciężkich przeżyć zdecydował się obrać jeden z najcięższych kierunków specjalności lekarskiej – chirurgię dziecięcą. Ta specjalność wymaga znajomości patologii wieku rozwojowego od okresu noworodkowego, od pierwszych godzin życia dziecka. Na tej bazie zajął się traumatologią, pamiętając, że wypadki i urazy stanowią pierwszą przyczynę zgonów do dziewiętnastego roku życia.

Prof. dr Maria Halina Zapaśnik-Kobierska napisała 16 IV 1974 r.: „Praca w klinice stanowiła treść i główny sens Jego życia”. Pracował i działał chlubnie przez 25 lat. 28 lat minęło od jego odejścia, ale pozostała po nim pamięć.

opr. dr med. Kazimierz Łodziński

Źródło

Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego – Powstanie Warszawskie i medycyna, wydanie II, Warszawa 2003 r.