W Powstaniu:
Obwód I Śródmieście - zgrupowanie "Chrobry II" - I batalion "Lecha Żelaznego" - 1. kompania "Warszawianka” - III pluton Punkt sanitarny ul. Lindleya 14
Maria Łukawska-Graczyk i Halina Łukawska
WSPOMNIENIA Z TAMTYCH LAT
W 1940 r. zdałam maturę .na tajnych kompletach w Gimnazjum im. Wandy z Posseltów Szachtmajerowej. W 1942 r, wraz z koleżanką moją Haliną Kurżak (obecnie bratową) rozpoczęłyśmy naukę medycyny w Prywatnej Szkole Zawodowej dla kształcenia pomocniczego Personelu Sanitarnego, kierowanej przez dr. med. Jana Zaorskiego. W AK zaczęłyśmy działać od lutego 1944 r. Kierowała nami dr Alicja Piotrow-ska pracująca w Klinice Chirurgicznej Szpitala im. Dzieciątka Jezus w Warszawie, której zwierzchnikiem był doc. dr med. Marian Stefanowski. Odrabiałyśmy tam ćwi-czenia z zakresu chirurgii w ramach tajnego szkolenia medycznego. Miałyśmy wchodzić w skład patrolu sanitarnego. W okresie poprzedzającym Powstanie War-szawskie przygotowywałyśmy zaopatrzenie apteczek. Potrzebne leki i materiały opatrunkowe otrzymywałyśmy we wskazanych aptekach. Należy podkreślić, że szereg znanych warszawskich aptek brało bezinteresowny udział w te j akcji. W dniu 1 sierpnia 1944 roku o godz. l4 zawiadomiła nas łączniczka, że mamy się zgłosić do dr Piotrowskiej na ul. Noakowskiego 10. Dr Piotrowska skierowała nas na punkt zbiorczy przy ul. Lindleya 14 a. Tam pozostałyśmy pod przewodnictwem Janiny Brzezińskiej ps. Wisła, w dowodzonym przez nią patrolu sanitarnym w Plutonie WIG zgrupowania Chrobry II, 15 pp. Nie znałyśmy nikogo, ale szybko włączyłyśmy się do pracy. Od 1 do 12 sierpnia 1944 r., na odcinku od Pl. Starynkiewicza do ul. Chałubiń-skiego oraz wzdłuż Al. Jerozolimskich zbierałyśmy rannych udzielając pierwszej pomocy. Ciężej rannych przenosiłyśmy wraz z innymi sanitariuszka mi przebiegając przez ul. Nowogrodzką i przeciskając się przez otwór w murze do Szpitala im. Dzieciątka Jezus. Przez ul. Nowogrodzką trwał ciągły ostrzał z gmachu Wodociągów i Kanalizacji, zajmowanego przez Niemców. Wspólnie z lekarzem ps. Ryszard i. Wisłą zorganizowaliśmy w WIG-u punkt sanitarny, w którym pełniłyśmy dyżury. Po kilku dniach trwania powstania kończył się zapas opatrunków. Wówczas, ponieważ znałyśmy lekarzy na Oddziale Chirurgicznym Szpitala im. Dzieciątka Je-zus, wysłano nas tam po materiały opatrunkowe. Dotarłyśmy na salę opatrunkową, gdzie miano przygotować nam opatrunki. Nagle w czasie naszego pobytu na sali opatrunkowej pojawiło się dwóch Niemców. Starszy rangą oficer był ranny. Towarzyszący mu drugi oficer zapytał, czy polski lekarz udzieli pomocy żołnierzowi niemieckiemu. Na to pytanie znajdujący się na sali jeden z lekarzy spokojnie odpowiedział, że polski lekarz udziela pomocy potrzebującym bez względu na narodowość. Drugi lekarz w tym czasie mrugnął na nas, żebyśmy się szybko ulotniły (nie miałyśmy opasek Czerwonego Krzyża na rękawach). Złapałyśmy paczkę i biegiem przez cały teren szpitala doleciałyśmy do otworu w murze, potem przez ul. Nowo-grodzką a dalej zatrzymali nas nasi żołnierze stojący na warcie. Podałyśmy hasło, ale oni nie chcieli nas przepuścić. Okazało się, że w międzyczasie zmieniono hasło, ale w końcu wszystko się wyjaśniło. Ciężkie walki trwały do 12 sierpnia. W nocy z 12 na 13 sierpnia placówka nasza miała się wycofać przez Al. Jerozolimskie na ul. Żelazną. Późnym wieczorem wróciłyśmy z dyżuru bardzo zmęczone i na chwilę położyłyśmy się. Prosiłyśmy, żeby nas obudzono, gdy będą się wycofywać. Wycofywali się jednak w pośpiechu i nie obudzono nas. Zostałyśmy z ludnością cywilną. 13 sierpnia do domów przy ul. Lindleya wtargnęli Ukraińcy. Zdążyłyśmy znisz-czyć legitymacje i opaski i wmieszałyśmy się w tłum mieszkańców. Wypędzono nas na Plac Starynkiewicza, a po drodze rabowano ludziom zegarki, pieniądze, biżuterię, mężczyznom wybijano złote zęby. W pewnym momencie nas dwie wyciągnięto z szeregu i młody Ukrainiec zaczął nas rewidować. Na szczęście pojawił się jakiś starszy żołnierz, który spojrzał na nas, krzyknął na tego młodego Ukraińca i kazał nam szybko uciekać. Dogoniłyśmy tłum idących ludzi, wciskając się, jak i inne młode dziewczęta do środka . Droga do Dworca Zachodniego była straszna. Ruiny domów, leżące rozkłada-jące się trupy, krzyki dziewcząt wyciąganych przez Ukraińców i gwałconych. Wresz-cie po południu na Dworcu Zachodnim przejęli nas Niemcy i koleją dowieźli do przejściowego obozu w Pruszkowie. Tam poprowadzono nas do wielkiej hali. Nadszedł wieczór, tłum ludzi starszych, kobiet z dziećmi, leżących na ziemi, po której szeregami wędrowały wszy. Kilku księży spowiadało ludzi. Tak przeszła pierwsza noc w obozie. Następnego dnia rano posłyszałyśmy przez megafony, że pielęgniarki mogą się zgłosić do punktu sanitarnego do pracy. Szybko dotarłyśmy z koleżanką do punktu sanitarnego, gdzie zanotowano nasze nazwiska i wysłano na teren obozu. Byłyśmy w letnich szarych sukienkach, nie otrzymałyśmy ani fartucha, ani oznak Czerwonego Krzyża. W końcu znalezioną kredką do ust na kawałku papieru namalowałyśmy czerwony krzyż i przypięłyśmy na rękawach sukienek. Chodziłyśmy od baraku do baraku, żeby się zorientować w terenie i w jakiś sposób pomagać ludziom. Wiele osób, jako członków rodziny, przeprowadziłyśmy do baraku dla chorych, skąd mieli szansę być zwolnieni z obozu. Jedna z tych osób dała nam swój adres zamieszkania w Komorowie, żebyśmy się do niej zgłosiły, jeśli wydostaniemy się z obozu. W drugim dniu pobytu w obozie weszłyśmy do baraku, w którym urzędowała dr Drescherowa, wydająca zaświadcze-nia chorobowe. W pewnym momencie dr Dreszerowa została wezwana przez Niemców. Zobaczyła nas i powiedziała, że jedna z nas przy jej stoliku będzie wypisywać po łacinie rozpoznania chorobowe, druga podawać dowody zgłaszających się chorych. Trwało to około godziny. Rozpoznania musiały być takie, żeby dawały szanse zwolnienia z obozu. Po powrocie dr Drescherowej szybko opuściłyśmy barak. W międzyczasie poznałyśmy jeszcze trzy sanitariuszki, siostry Karońskie i postanowiłyśmy postarać się o przepustki wyjściowe z obozu. W ten sposób 15 sierpnia 1944, po trzech dniach pobytu, opuściłyśmy obóz. Pieszo doszłyśmy pod wskazany adres w Komorowie, gdzie nas przyjęto, odwszono, mogłyśmy się umyć i pożywić. W Komorowie zostałyśmy kilka dni. Siostry Karońskie odnalazły swoją matkę działającą w AK, która w ramach prowadzonej przez AK akcji załatwiła nam dwóm skierowanie do RGO w Podkowie Leśne j. W biurze RGO załatwiałyśmy i wydawały-śmy fałszywe zameldowania kierowanym do nas Akowcom, same mając również fałszywe zameldowanie. Mieszkałyśmy w Brwinowie wraz dwiema pielęgniarkami, które pracowały w obozie w Pruszkowie. Jedna z nich nazywała się Graczykowska, nazwiska drugiej nie pamiętam. Sprowadzały one do nas osoby uwolnione z obozu w Pruszkowie. Był to jakby punkt przejściowy dla nich. My codziennie rano szłyśmy z Brwinowa do pracy do Podkowy Leśnej. Przez cały ten czas byłyśmy bez ciepłego ubrania, bez pieniędzy, otrzymując codziennie w RGO zupę i pół bochenka czarnego chleba z odrobiną marmolady. Tak przetrwałyśmy do 7 października 1944 roku. Maria Łukawska-Jeśman-Graczyk, ps. Irena i Halina Łukawska z d. Kurżak, ps. Ja-dwiga
Życiorysy:
Maria Bronisława Jeśman-Łukawska-Graczyk Urodziła się 25 V 1922 w Warszawie. Córka inteligenckiej rodziny Stefana i Stanisławy z Dublasiewiczów. Uczęszczała do II Gimnazjum im. J Kochanowskiego i w 1938 r. uzyskała „małą maturę”. Do liceum uczęszczała w szkole Posselt-Szachtmajerowej i tu w 1940, po nauce na tajnych kompletach uzyskała maturę. W latach 1942-1944 studiowała w Szkole Zawodowej dla Pomocniczego Personelu Sanitarnego, będącej tajnym Wydziałem Lekarskim. W od marca do lipca 19444 od-była przeszkolenie sanitarne AK w Szpitalu Dzieciątka Jezus. W dniach 1-13 VIII 1944 brała udział w Powstaniu Warszawskim jako sanita-riuszka ps. Irena w plutonie WIG. Od 15 do 15 sierpnia przebywała w obozie w Pruszkowie, gdzie zgłosiła się do pracy w punkcie sanitarnym. Po ucieczce z obozu pracowała do października w RGO w Podkowie Leśnej, gdzie oddział AK Kampinos zorganizował wydawanie fałszywych zaświadczeń o zameldowaniu członkom AK, którzy napływali z Warszawy. W 1946 została przyjęta na III rok medycyny Uniwersytetu Warszawskiego. Dyplom lekarza otrzymała w grudniu 1950.. W latach 1959-1954 pracowała w Zakła-dzie Higieny AM, a od 1954 w Instytucie Naukowym Kultury Fizycznej przy GKKF. W ramach rej pracy oddelegowano ją do II Kliniki Chorób Wewnętrznych. Po utworzeniu Kliniki Sportowej Zdrowego Człowieka w 1954, pracowała tam w do 1972. Od 1960 do przejścia na emeryturę w 1994, była kierowniczką Poradni Sportowo-Lekarskiej w Przychodni Medycyny Szkolnej. W latach 1965-1973 kierowała Działem Orzecznictwa w Centralnej Przychodni Sportowo-Lekarskiej. Od 1965 do 1973 była lekarzem olimpijskim gimnastyki sportowej w Polskim Komitecie Olimpijskim. Wydała 30 prac naukowych. Uzyskała I i II stopień specjalizacji w zakresie cho-rób wewnętrznych i medycyny sportowej. Otrzymała wiele odznaczeń, m.in. Złoty Krzyż Zasługi, Warszawski Krzyż Po-wstańczy, Krzyż Partyzancki. Była członkiem ZBOWiD. Należy do środowiska AK Chrobry II i Związku Powstańców Warszawskich.
Halina Kurżak-Łukawska
Urodziła się 17 IX 1922 w Warszawie. Córka Stanisława i Heleny ze Śniechow-skich. Ukończyła II Gimnazjum Miejskie im. J. Kochanowskiego, uzyskując maturę na tajnych kompletach w 1940. Studia medyczne podjęła w 1942 w Szkole doc. dr. J. Zaorskiego. W konspiracji i Powstaniu Warszawskim była razem z Marią Jeśmian-Łukawską-Graczyk. Dyplom lekarski otrzymała po studiach w Warszawskiej Akade-mii Medycznej w 1950. Od 1951 do 1983 pracowała w Stołecznej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Uzyskała II stopień specjalizacji jako mikrobiolog.
Opr. Maria Jeśman-Łukawska-Graczyk
Źródło
Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego – Powstanie Warszawskie i medycyna, wydanie II, Warszawa 2003 r.