W Powstaniu:

Śródmieście Północ, batalion "Jur-Radwan"

WSPOMNIENIA Z POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

Urodziłem się w Warszawie na Czerniakowie w 1935 r., chociaż w metryce mam zapisane 10.01.1936,   rodzice chcieli, abym później poszedł do wojska, więc zmienili moją datę urodzenia.

W czasie okupacji zacząłem chodzić do szkoły nr 29 na. ulicę Wilanowską. Od 1942 r. byłem ministrantem w kościele św. Trójcy na Solcu. Opiekunem ministrantów był tam ks. Mieczysław Mielecki kamilianin, który wychowywał nas w duchu patriotycznym. Tam poznałem kilku kolegów, którzy później prawie wszyscy brali udział w Powstaniu Warszawskim.

W czasie okupacji Niemcy zrobili z części Czerniakowa dzielnicę niemiecką. Zostałem wysiedlony w październiku 1943 r. przez Niemców wraz z rodzicami na Wolę, na ulicę Wronią 68. Codziennie jeździłem tramwajem do szkoły na Wilanowską przez Chłodną, Graniczną, Królewską, Nowy Świat, Plac Trzech Krzyży i Książęcą do Wilanowskiej.

Dnia 1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie. Byłem tylko z matką, ojciec przebywał poza Warszawą. Pierwsze dni Powstania   radość ogromna, ludzie pomagają budować barykady na Wroniej róg Chłodnej i Wroniej róg Ogrodowej. 4 sierpnia zaczynają się naloty i ostrzał naszej ulicy.

Na podwórzu mojego domu Wronia 68 powstał punkt opatrunkowy. Ranni z barykad byli tu opatrywani, a następnie kierowani na Ogrodową do Gmachu Sądów. 5 sierpnia wieczorem czołgi atakują dwukrotnie naszą barykadę, zostają odparte. 6 sierpnia od rana wielokrotne ataki czołgów na naszą barykadę. Niemcy pędzą przed czołgami cywilów. Powstańcy ze zgrupowania porucznika Ostoi i kpt. Hala bronią się atakując Niemców z domów położonych po obydwu stronach ulicy Chłodnej. Podpalono i zniszczono kilka czołgów butelkami z benzyną i granatami. Do wieczora odparto sześć ataków niemieckich. Dużo zabitych i rannych. Większość rannych przynoszona jest do naszego punktu sanitarnego, gdzie są opatrywani przez trzy sanitariuszki. U nas na podwórku napełniamy butelki benzyną z dwóch beczek, w dawnym warsztacie samochodowym i donosimy je do barykady na Chłodną. Wieczorem powstańcy wycofują się z ulicy Chłodnej. Tego dnia wieczorem, już po opuszczeniu barykady przez powstańców batalion piechoty z brygady SS Dirlewangera i czołg z gen. Reinefarthem przekraczają skrzyżowanie ulicy Wroniej i Chłodnej i później docierają aż do pałacu Brühla przy Placu Saskim, gdzie jest uwięziony gen. Stahel – głównodowodzący wojskami niemieckimi w Warszawie, zastępca gen. Vormana, dowódcy 9 armii, która walczy pod Warszawą, oraz gubernator Fischer.

9 sierpnia kolumna samochodów z gubernatorem Fischerem i wicegubernatorem Hummelem wycofując się z Pałacu Brühla, zostaje ostrzelana na Chłodnej przez powstańców (zabity zostaje wicegubernator Hummel, gubernator Fischer jest ranny).

Niemcy od początku powstania nie biorą do niewoli jeńców. Najwięcej mordów było 5 i 6 sierpnia (krwawa sobota i niedziela), zabito wtedy 55 tys. ludności cywilnej: Był rozkaz Hitlera, aby nie oszczędzać nikogo.

W nocy decydujemy się z matką i zaprzyjaźnionym małżeństwem na przejście do Śródmieścia. Idziemy Wronią przebiegamy przez ulicę Chłodną (cała Chłodna w stronę Wolskiej pali się). Barykada na rogu Krochmalnej i Wroniej jest opuszczona. Cała Krochmalna w stronę ulicy Towarowej pali się. Robi to na mnie wielkie wrażenie. Dochodzimy do ulicy Pańskiej i tam z matką zatrzymujemy się u ciotki pod numerem 100. W ciągu dnia gnębią nas naloty, wybuchają dookoła liczne pożary. 11 sierpnia decydujemy się przedostać do ulicy Boduena, gdzie mieszkała kuzynka mamy. Niestety zastaliśmy mieszkanie zamknięte. Kuzynka wyjechała przed powstaniem poza Warszawę. Matka moja zostawiła mnie w bramie przy ulicy Boduena 5 i poszła szukać czegoś do jedzenia. Po kilku godzinach, gdy matka nie wracała i brama opustoszała, zaczepił mnie komendant bloku pytając sil: na kogo czekam i co tu robię?. Okazało się, że moja matka została ranna na ulicy Szpitalnej, gdzie szukała żywności. Dostała postrzał w klatkę piersiową (prawe płuco) i została umieszczona w szpitalu przy Boduena 4, o czym dowiedziałem się jeszcze tego samego wieczoru. Matka w nocy była operowana. Zostałem sam. Przenocowałem w pomieszczeniach szpitala i rano 12 sierpnia 1944 podając, że mam 12 lat, zostałem zaprzysiężony i przyjęty do II batalionu OWKB AK Jur-Radwan. Otrzymałem opaskę, bluzę, pas, chlebak i furażerkę z orzełkiem. Przyjąłem pseudonim Mały, zostałem łącznikiem: Było nas sześciu łączników i siedem łączniczek.

Zgrupowanie OWKB AK składało się z trzech batalionów:

 – I Batalion Szturmowy Nałęcz

 – II Batalion Jur-Radwan

 – III Batalion Sokół

Dowództwo zgrupowania i część batalionu Jur-Radwan miało kwatery w tym samym budynku co szpital na Boduena 4.

Nasz batalion miał za zadanie ochronę dowództwa powstania w gmachu PKO oraz obronę barykad u zbiegu Szkolnej i Świętokrzyskiej, Świętokrzyskiej i Mazowieckiej oraz barykadę na Kredytowej róg Mazowieckiej obok gmachu Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, w którym był Arbeitsampt. Kwaterowała tam jedna z kompanii naszego batalionu pod dowództwem por. Stetki. Obsadzamy również barykady na Boduena róg Jasnej i Boduena róg Szpitalnej. 12 sierpnia otrzymuję pierwsze zadanie. Idę z meldunkiem do gmachu PKO do dowództwa powstania. W podziemiach gmachu szpital na trzech poziomach. Oddaję meldunek i wracam bez przeszkód.

14 sierpnia wracam z meldunkiem z PKO i na ulicy Jasnej od strony Kredytowej widzę idący całą szerokością ulicy pochód szpitalny, lekarze i pielęgniarki w białych fartuchach, na czele flaga Czerwonego Krzyża. Ranni na noszach lub niesieni na zwykłych deskach, około 200 osób. Jest to ewakuacja Szpitala Maltańskiego z ulicy Senatorskiej z Pałacu Mniszchów pod przewodnictwem pułkownika dr. med. Leona Strehla Feliksa, szefa sanitarnego szpitala, któremu udało się uzyskać zgodę Niemców na ewakuację szpitala Maltańskiego z ulicy Senatorskiej, przez Plac Bankowy, Ogród Saski do Kredytowej i Jasnej. W czasie tej ewakuacji trzykrotnie obserwuję nalot lotniczy niemieckich Sztukasów na konwój szpitalny. Jest dużo zabitych i powtórnie rannych. Większość rannych zostaje umieszczona w szpitalu w gmachu PKO, pozostali trafiają do szpitala ul. Zgoda 17.

15 VIII dzień żołnierza. Rano uroczysta msza na jednym z podwórek przy ulicy Boduena. Bierze w niej udział dużo oficerów i żołnierzy. W czasie mszy nalot. Wszyscy rozbiegają się pod ściany, ksiądz nie przerywa mszy św. Później udziela wszystkim rozgrzeszenia in articulo morus (bez spowiedzi).

Po południu z kolegami kąpiemy się w basenie przeciwpożarowym na Placu Napoleona. Wieczorem pożar Prudentialu. Trafiony z boku z działa kolejowego „drapacz chmur” pali się. Łańcuch ludzi, w którym uczestniczę, leje wodę podając ją kubełkami jeden drugiemu z basenu na Placu Napoleona. Jednak pożaru całkowicie nie udało się ugasić

16 sierpnia idziemy z łączniczką Marysią na Powiśle. Ja do szpitala na Smulikowskiego, gdzie mam odebrać jakiś ważny lek, ona idzie z meldunkiem do dowództwa Krybara. Idziemy przez barykadę Warecka-Ordynacka, przez którą przechodzi się zupełnie swobodnie, ponieważ jest osłonięta przed ostrzałem od strony BGK i Kościoła św. Krzyża. Na Tamce dużo ludzi –  jak na promenadzie. Wiszą flagi biało-czerwone. Ja, który widziałem już tyle pożarów, jestem oszołomiony. Docieram do szpitala bez przeszkód, później spotykamy się z Marysią na Tamce i wracamy tą samą drogą do naszych kwater na Boduena.

17 sierpnia idę z meldunkiem do batalionu Sokoła na Nowogrodzką 5 po drugiej stronie Alei Jerozolimskich. Barykada Aleje Jerozolimskie 22  to rów w ziemi obłożony workami. Mam przepustkę, tak że szybko przedostaje się na drugą stronę Alei. Na ulicy Kruczej nalot, musiałem schronić się w piwnicy.

Zostałem zasypany, ale szybko nas odkopano. Docieram do dowództwa batalionu Sokoła, oddaję meldunek i tam sanitariuszki doprowadzają mnie do porządku, przemywając w pierwszej kolejności oczy, które mnie bardzo pieką i szczypią po zasypaniu w piwnicy. Idę na grób Antka Rozpylacza, bohatera batalionu Sokół, który zabił osiemnastu Niemców. Grób jego znajduje się na podwórku Bracka 5. Prosty krzyż, dookoła kwiaty – głównie pelargonie. Wracam z powrotem tą samą drogą.

18 sierpnia z kolegą dostajemy zadanie   mamy być przewodnikami kolumny transportowej tzw. „słoni” do szpitala na ulicy Śliskiej 51. Trzeba było przejść ulicę Marszałkowską przy ulicy Moniuszki. Przeskakiwaliśmy ją pojedynczo, ponieważ był ostrzał z Ogrodu Saskiego. Podwórkami domów dochodziliśmy do Siennej, a później przez barykadę na ulicy Zielnej trzeba było bardzo uważać, bo był ostrzał jeszcze z Pasty. Barykada była niskia z płyt chodnikowych i worków z piaskiem. Następnie przeskakiwaliśmy przez Wielką – podobna barykada. Po przekroczeniu Wielkiej prosto Sienną do szpitala. Był to duży szpital, przeniesiony tuż przed powstaniem z Litewskiej. Szefem był prof. Barański. Byli tam dobrzy chirurdzy tacy jak prof. Kossakowski, prof. Żabski, prof. Dryjski. W szpitalu tym wykonywano prawie wszystkie operacje. Obsługiwał on głównie teren Zgrupowania Chrobry 2. W szpitalu poczęstowano nas kawą i w tym czasie przyniesiono rannych z Krochmalnej i Ciepłej. Tam poznałem dwóch łączników ze Zgrupowania Chrobry 2: Tygrysa i Orła Białego, którzy byli w tym czasie w szpitalu po przyniesieniu rannych. Tygrys opowiadał nam, że 12 sierpnia na Grzybowskiej zniszczył czołg, za co dostał Krzyż Walecznych. Drugi jedenastoletni łącznik Orzeł Biały chwalił się, że również brał udział w zniszczeniu czołgu podając butelki z benzyną kpt. Proboszczowi ze Zgrupowania Chrobry 2. Po pobraniu sprzętu sanitarnego wróciliśmy tą samą drogą na nasze kwatery. Dwa dni później, będąc w tym samym szpitalu również po sprzęt sanitarny dla naszego szpitala na Boduena, dowiedzieliśmy się, że łącznik Orzeł Biały zginął na ulicy Ciepłej. Również dwunastoletni Tygrys, odznaczony Krzyżem Walecznych, zginął kilka dni później na ulicy Grzybowskiej.

21 sierpnia z łącznikiem Kajtkiem idziemy na ulicy Okólnik do Konserwatorium, gdzie kwateruje oddział motorowy, zanosząc tam jakiś ważny meldunek oraz torby ze sprzętem sanitarnym. W ogrodzie przy Konserwatorium oglądamy powstańcze samochody pancerne Kubusia i Szarego Wilka. Wracając idziemy do klasztoru Szarytek św. Kazimierza na ulicy Szczyglej. Prosimy placówkę powstańczą, która ma tam swoje stanowiska, żeby nas przepuściła do ogrodu sióstr, bo chcemy zerwać trochę pomidorów. Powstańcy ostrzegają nasi że jest duży ostrzał od strony wiaduktu kolejowego ale nas puszczają. Czołgamy się przecinając skarpę, po drodze zrywa dojrzałe już pomidory. Wracając widzimy w odległości 200 m w dole skarpy skradających się trzech Niemców z karabinem maszynowym, którzy chowają się w okopie jakieś 200 m od klasztoru. Wracamy czołgając się z powrotem do klasztoru. Opowiadamy wszystko powstańcom i zaraz wyrusza patrol trzech powstańców którzy przeganiają Niemców, a ci, uciekając, pozostawiają karabin maszynowy i dwie skrzynki amunicji. Dostajemy pochwałę od dowódcy odcinka.

Następne dni to codzienne bieganie z meldunkami do PKO, do naszej placówki w gmachu Arbeitsamtu na Kredytowej róg Mazowieckiej oraz do placówek na barykadach obsadzonych przez nasz batalion.

29 sierpnia prowadzę z czternastoletnim łącznikiem Kajtkiem kolumnę transportową z Solca. Niesiemy fasolę, mąkę, jęczmień i puszki marmolady

Na Ordynackiej od granatnika zostaje ranny w brzuch Kajtek. Po chwili umiera.

Parę kroków dalej ja zostaję ranny w głowę, kręgosłup i lewą nogę. Straciłem przytomność, którą odzyskałem na drugi dzień – 30 sierpnia w szpitalu na Kopernika 11, gdzie mnie zaniesiono. Leżę w podziemiach, w dużej sali wraz z kilkunastoma rannymi. Najgorzej dokucza mi noga, z której wyjmują mi odłamki. Odwiedzają mnie koledzy z batalionu. Dowiaduję się, że moja mama czuje się lepiej.

 2 września szpital się pali. Udaje się ugasić pożar. Okazuje się, że szpital, w którym zostałem umieszczony, jest szpitalem Czerwonego Krzyża ewakuowanym z ulicy Smolnej. Opiekuje się mną dr Zdzisław Zajączkowski.

3 września z powodu następnego pożaru zostaję ewakuowany do szpitala sióstr Szarytek w klasztorze św. Kazimierza na Szczyglej przy Tamce. Jestem pod opieką sióstr.

4 i 5 września intensywnie bombardowane jest Powiśle.

6 września dostaję się do niewoli. Wywieziony zostaję na wózku przez siostry Szarytki Tamką do Dobrej, następnie Bednarską do Krakowskiego Przedmieścia. Tam zostaję umieszczony w szpitalu w kościele Karmelitów. Leżę w korytarzu seminarium duchownego, które tam się mieściło, na ławie razem z innym rannym. Rano proszę rannego, który jest otyłym mężczyzną, by mnie tak nie przygniatał. Nic to nie pomaga. Z opresji ratuje mnie siostra, która stwierdza, że ten ranny nie żyje. Zaraz go też zabierają. Okazuje się, że szpital ten został nazwany później „W Paszczy Wilka”. Leżę w nim do 10 września, kiedy to przez Warszawę Zachodnią zostaje ewakuowany do Milanówka do willi „Gloria”. Okazuje się, że szpital ten to filia szpitala Czerwonego Krzyża z Warszawy. Później spotykam tutaj dr. Zdzisława Zajączkowskiego, który się mną ponownie opiekuje. Początkowo wysoko gorączkuję, noga wygląda niedobrze. Chcą mi ją amputować, ale jakoś do tego nie dochodzi. Codziennie mam przez siostry zmieniane opatrunki z rivanolu i z sody i to chyba powoduje, że stan zapalny dookoła mojej rany ustępuje. Leżę w szpitalu do 10 października, kiedy to ze szpitala zabiera mnie matka, która po wyjściu ze szpitala na Boduena dnia 13 IX 1944 i po kapitulacji powstania 2 października 1944, została wywieziona pod Częstochowę, skąd wróciła do rodziny w Podkowie Leśnej, którą ja już wcześniej zawiadomiłem, że leżę w szpitalu w Milanówku.

Razem z matką po wyzwoleniu wracamy do Warszawy 19 stycznia 1945 r.

W ostatnich dwudziestu latach biorę udział ze sztandarem naszego zgrupowania w różnych uroczystościach związanych z Powstaniem Warszawskim. Między innymi 7 lipa 1994 zostałem wyznaczony przez przewodniczącego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej płk. Aleksandra Tyszkiewicza, jako jeden z najmłodszych żołnierzy Powstania Warszawskiego pseudonim Mały do powitania prezydenta USA Billa Clintona z małżonką w czasie jego wizyty w Polsce podczas składania przez niego kwiatów pod pomnikiem „Małego Powstańca” na ulicy Podwale na Starym Mieście w Warszawie.

W czerwcu 2001 r. brałem również udział w powitaniu prezydenta USA George’a Buscha pod pomnikiem Armii Krajowej w Warszawie.

Życiorys

Urodzony w Warszawie na Czerniakowie 1 stycznia 1936. W czasie okupacji zaczął chodzić do szkoły przy ulicy Wilanowskiej w Warszawie. W 1943 został wysiedlony z rodzicami przez Niemców na Wolę. W czasie Powstania Warszawskiego był łącznikiem w batalionie „Jur-Radwan” w Śródmieściu Północ. 29 sierpnia 1944 ranny na ulicy Ordynackiej. Leczony w szpitalach na Kopernika i Szczyglej. Po upadku Powiśla przewieziony do szpitala w Milanówku gdzie przebywał do 10 października 1944. 19 stycznia 1945 wrócił do Warszawy. Po skończeniu szkoły podstawowej uczęszczał do liceum imienia Stefana Batorego, które w 1951 zostało zlikwidowane. Maturę zdał w liceum im. Górskiego w 1953.

W 1953 zaczął studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Warszawie. Dyplom lekarza uzyskał w 1960. Początkowo pracował jako lekarz ogólny, następnie przez dwa lata odbywał przymusową okresową służbę wojskową pracujował jako „starszy lekarz pułku” w Modlinie. Od 1965 pracował w Klinice Neurochirurgii Akademii Medycznej w Warszawie, gdzie był nauczycielem akademickim, a od 1974 adiunktem kliniki. W 1972 uzyskał specjalizację stopnia II w dziedzinie neurochirurgii. W 1974 uzyskał stopień naukowy doktora nauk medycznych. W 1991 roku otrzymał nagrodę naukową Ministra Zdrowia pierwszego stopnia za cykl prac dotyczących leczenia glejopochodnych nowotworów mózgu. Jest autorem 75 prac naukowych.

Żonaty, ma jednego syna, lekarza. Został odznaczony Londyńskim Medalem Wojska dnia 15 sierpnia 1948, oraz nadanym w Londynie Krzyżem Armii Krajowej. Następnie został odznaczony Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Medalem za Warszawę, Krzyżem Partyzanckim, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Odznaką Pamiątkową „Akcji Burza” oraz Odznaką Honorową Za Zasługi dla Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

1 października 2001 przeszedł na emeryturę. Jest wiceprzewodniczącym swojego środowiska OWKB-AK

Źródło

Pamiętnik Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego – Powstanie Warszawskie i medycyna, wydanie II, Warszawa 2003 r.